Piwojad - Czternastka

Uwarzono w Browarze Gryf w Szczyrzycu dla Browaru Piwojad, Podgórska Wola.

Piwo dolnej fermentacji, Pils.

Skład: woda, słód jęczmienny, chmiel Żatecki, drożdże.

Zawartość alkoholu: 5,8% obj., ekstraktu: 14% wag. Warka do: 17.12.2018.

Barwa złocista, zamglona.

Piana biała, średnia o drobnych pęcherzykach. Centymetrowy kożuch pozostał do końca konsumpcji. Gęstą koronką oblepiła szkło.

Nasycenie sporawe, czuć szczypanie w język.

Zapach słodowy z niewielkim pieczywem. W tle ziółka i kwiaty.

Smak słodowy z pieczywem i odrobiną drożdży oraz minimalną odsłodową słodyczą. Do tego delikatny kwasek. Na finiszu przyzwoita, ziołowa goryczka długo pieszcząca podniebienie. Wspaniały pils, wart polecenia.

Zasłużone 8 punktów.

Opinia: Sten
01/09/2018



To często mi się nie zdarza… Zachciało mi się piwa. Tak czasem bywa i wtedy kupuję jakieś IPA albo APA, bo nasycony jestem przekonaniem, że zwykły, klasyczny pils już niczym mnie nie zaskoczy, że tyle tego w młodości wyżłopałem, że szkoda się męczyć. Nie wykluczone, że przez roztargnienie wziąłem z półki pilsa o raczej głupawej nazwie serii „Piwojad” i budzącym nieco wspomnień podtytule - „Czternastka”. Czternastka to oczywiście wspomnienie pierwszych wypraw w góry Czechosłowacji, gdzie po wioskowych sklepikach w dolinach Czergowa były tylko dziesiatki, okolic Slovenskiego Raju dwienastki, w Bardejowie można było czternastkę trafić a w sklepach Preszowa bywały i szesnastki! A wszystkie butelki bez żadnej etykiety, tylko na srebrnym kapslu była wybita nierówno zawartość ekstraktu.

Etykieta na Czternastce Piwojada była z typu takich, które mnie wkurzają…

Nie celebrowałem degustacji. Zerwałem kapsel i - bęc z gwinta ciepławe, jednym duszkiem, w spragnione gardło. Już w trakcie tej czynności dotarły do mnie pierwsze wspomnienie peerelowskich smaków! Piwa ostatnie krople towarzyszyły refleksji, że chyba właśnie trafiłem przypadkowo na TEN smak, smak pradawnego lubelskiego Trybunalskiego, Jasnego Pełnego i chełmskiego Lipcowego jednocześnie. Nagle znalazłem się w kolejce na krasnystawskich Chmielakach! W kolejce, bo tam nic innego się nie robiło tylko najpierw stało, najczęściej po kostki w błocie, z jęzorem na brodzie, w kolejce do kramu z piwem, a następnie, już z kieszeniami obciążonymi bączkami, w kolejce do kibla. Kramów było kilkanaście a kibli bodaj dwa, a do tego, przy tej gęstości gawiedzi, brak jakiejkolwiek możliwości odpryskania się gdzieś z boku.

Taką to niespodziewaną iluminację sprowadził na mnie ów Piwojad. Jacek Kleyff wspomina, że raz w życiu dał się namówić na spróbowanie LSD i przez kilka lat w niespodziewanych sytuacjach powracały z całą intensywnością pierwszych narkotycznych doznań tamte deliryczne wizje. Później już nigdy nie spróbował żadnego narkotyku.

To odwrotnie niż ja, bo mam zamiar jak najszybciej po raz wtóry i z większą celebrą ponownie zrobić sesję z kolejnym „Piwojadem”, by przekonać się, czy to naprawdę tak działa, no i wystawić wtedy obiektywną ocenę.

Opinia: góral bagienny
30/10/2018

encyklopedia/piwa/piwojad_czternastka.txt · ostatnio zmienione: 2019/11/14 12:59 (edycja zewnętrzna)