Stenowe sobotnie "pif-paf" (PiwPaw).

Jako się rzekło czas na opis wczorajszego wyjścia do multitapu PiwPaw. W Warszawie są trzy lokale o tej nazwie. My wybraliśmy ten na Żurawiej, w ścisłym centrum stolicy. Lokal raczej kameralny i dysponuje jedynie 57 kranami, plus 4 pompami, z których zapodają piwa ciemne. Przybyliśmy parę minut po 17 i to był niewątpliwy plus. Bez trudu znaleźliśmy wolny stolik i oddaliśmy się degustacjom. Przyjęliśmy starą, sprawdzoną zasadę, że spożywamy każde piwo wspólnie, coby poznać więcej smaków. Jest w tym miejscu co prawda możliwość nabywania piwa w kieliszkach o pojemności ok. 50 mililitrów, ale stwierdziliśmy, że to za mało, nawet w celach li tylko testowych (dodam, że za taki kieliszeczek zapłacić trzeba złocisza). Do godziny 19:30 był względny spokój i luz. Można było pokonwersować z barmanem, dowiedzieć się o parametry spożywanych piw i w marę spokojnie porozmawiać ze współbiesiadnikami. Niestety później z każdą minutą tłum gęstniał, dojście do baru stawało się problematyczne, a na piwo trzeba było czekać z kwadrans. Niemniej jednak mając własny stolik jakoś egzystowaliśmy. Gorzej, jak nadszedł ten czas, że trzeba było się pozbyć tego, co się wcześniej spożyło. Kibelek był stale okupowany… Dlatego też ok. 21 stwierdziliśmy, że lokal należy opuścić. Pewnie tam wrócimy, tym bardziej, że otwarte jest 24 godziny. Na koniec małe co nieco o cenach. Za półlitrową szklankę trzeba zapłacić od 12 złotych. Taniej jest na wynos i każde z serwowanych piw nalewają do litrowego peta.

Autor: Sten
13/03/2016

encyklopedia/opowiesci/13_3_16_sten.txt · ostatnio zmienione: 2018/05/04 10:23 (edycja zewnętrzna)