Browar Fortuna, Miłosław.
Piwo pasteryzowane.
Składniki: woda, słody jęczmienne (pale ale, cookie, karmelowy, czekoladowy), ekstrakt słodowy jęczmienny, słód pszeniczny, chmiele (Amarillo, Columbus, Citra, Chinook), drożdże górnej fermentacji US-05.
Zawartość alkoholu: 12% obj., ekstraktu: 27% wag., warka do 26.02.2021r.
Barwa ciemnoczerwona wpadająca w brąz. Capricornowa powiedziała, że to mahoń. Niech więc tak będzie, choć na kontrze jest informacja o kolorze bursztynowo-miedzianym. Wbrew pozorom jest to możliwe, gdyż światło ledowe nieco fałszuje obraz.
Piana jasno beżowa. Błyskawicznie zanikła do paru nieśmiałych wysepek. Szkła nijak ubrudzić nie mogła.
Nasycenie średnie wyższe. Czuć szczypanie w język.
Zapach kawy, gorzkiej czekolady, owoców i słodu. Gdzieś tam w tle odrobina alkoholu.
Smak mocno słodowy. Goryczka wpierw nieśmiała, po chwili staje się wyraźniejsza, ale nadal nienachalna. Dokładnie tak, jak opisano na kontrze. Poza tym słód, jeszcze więcej słodu i trochę słodkich owoców, ale nie mam pojęcia jakich. Coś jak wiśnia lecz bez pestkowych garbników. Całość dopełnia delikatny kwasek. Dla mnie nieco zbyt słodkie. Alkohol prawie niewyczuwalny w smaku, ale po chwili objawia się ciepłem. Z tym, że nie w trzewiach, a… na policzkach.
Jak tu ocenić świeże piwo, które powinno sobie dojrzeć? Brzydkie kaczątko, które ma stać się łabędziem i to takim, który zatańczy w balecie… Na dzisiaj mogę jedynie stwierdzić, że jest cholernie „damskie” w swej słodyczy ale mimo swej niewątpliwej mocy nie odpycha. Ciekawe jakie będzie za trzy lata…
Na dzisiaj słabe 8 punktów.
Opinia: Capricorn
07/04/2018
Zauważyłem, że w piwnicy stoi sobie buteleczka, a w barku druga z datą do maja '21 więc przeniosłem tą butelkę z barku do piwnicy, a tą z piwnicy do salonu. No i teraz stoi przede mną Komes Barley Wine, do którego wracam po roku…
Nasycenie średnie.
Zapach nieco się zmienił. Na pierwszym miejscu nie ma już kawy, a i czekoladowe nuty mocno wycofane. Prym wiodą owoce - głównie śliwa i pestkowość. Alkoholu nie czuć.
W smaku piwo zrobiło się owocowe i gęste, niemal oleiste. Czuć wyraźnie przejrzałą i lekko kwaskową śliwkę. Goryczka bardzo delikatna, pestkowa i stonowana. Czekolada śladowa i jedynie dopełnia doznania. W ogóle piwo po roku stało się łagodniejsze i pełniejsze.
Capricornowa ze zdumieniem stwierdziła, że to wino, a ja bardzo cieszę się, że mam jeszcze jedną buteleczkę. Nie dam najwyższej oceny tylko dlatego, że mam nadzieję na taką za rok.
Na dzisiaj mocne 9 punktów.
Opinia: Capricorn
14/01/2019
Piwo uczciwie odleżało 36 miesięcy i bardzo jestem ciekaw wrażeń smakowych
po tych trzech latach. Otwieram więc i słyszę dość mocne „pfst” spod kapsla. To by sugerowało dość mocne nasycenie. O tym jednak potem.
Na razie nalewam i widzę, że piana jest niewielka, średniopęcherzykowa, beżowa i dość szybko zanika bez jakichkolwiek śladów.
Barwa na pierwszy rzut oka głęboko ciemna ale pod światło prześwituje na rubinowo. Na pewno nie jest bursztynowo-miedziana jak zachwalają na kontrze. Albo ja inaczej odbieram tę opisaną przez twórców barwę.
Pierwszy łyk - nasycenie jest jednak średnie i mniejsze niż się spodziewałem po dźwięku przy otwieraniu.
Zapach natomiast jest zupełnie odmienny niż ten opisywany przez Capriego w pierwszym teście - teraz pachnie głównie śliwka.
W smaku - małmazja. Pierwszy łyk przywiódł smak Porto ale z tych mocno wytrawnych, o śladowej ilości cukru jaką spotyka się w „Tawny Reserve”, w dalszej kolejności pojawia się wspaniała goryczka. Taka „w sam raz”. Jest, ale nie przytłacza owocowo-pestkowego smaku. Co ciekawe po „rozsmarowaniu” wewnątrz jamy ustnej pozostaje wciąż wyczuwalna i to dość długo. Alkohol jest niewyczuwalny w smaku ale jest go chyba więcej niż deklarowane na naklejce 12%. Zachowanie mego układu błędnika wskazuje na coś bliskiego mocnego wina. Czyli jest to, zgodnie z nazwą, „wino jęczmienne”.
Podsumowując gorąco polecam tę leżakowana wersję i bez wahania oceniam najwyżej jak mogę. Gdybym mógł to bym dał jeszcze „+”
10 punktów.
Opinia: Piotrek
15/01/2021