Flying Dog Brewery Frederick, Maryland – USA.
Skład: woda, słód jęczmienny, chmiel; alk. 6,0% obj.; IBU: 31, nasycenie niskie;
Na etykiecie dumnie pobrzmiewa hasło: „Good beer no shit”
Zobaczymy…
Piwo ciemne, barwy brązowo-rubinowej, z kiepską, beżową pianą. W zapachu nuty karmelowe i palone przechodzą w intensywną, „ejlowatą” owocowość oraz niewielką żywiczność. Wydaje mi się, że gdzieś głęboko zakamuflowana jest również opcja czekoladowa. Tak czy siak – całkiem przyjemnie.
Niestety smaczy gorzej. Początkowe nuty słodowo-karmelowo szybko ulegają sile owoców, tez zaś stopniowo rozpływają się w delikatnej chmielowej żywiczce i wyraźnie zarysowanej palonce, która dość długo pozostaje na języku. Zresztą to chyba ona znacznie bardziej uczestniczy w tworzeniu subtelnej goryczki, niźli pan chmiel.
Powiem tak… Po parametrach podanych na butelce ciężko oczekiwać jakiegoś porterowego smoka. To jest taka wersja light. I choć miła memu podniebieniu jest owa „ejlowatość”, to od FD należy wymagać czeguś więcej. Jest dobrze i niestety tylko dobrze.
Dlatego 8 pkt.
Opinia: Wojciechus
10/05/2012