Angielskie Śniadanie Górala, i nie tylko...

Zapamiętałem, że Angielskie Śniadanie bardzo mnie, na plus, zaskoczyło. Odnalazłem swoją ulubioną goryczkę i taką nutę ni to słodową, ni to chmielową, która kojarzy mi się z zapachem selera albo i pietruszki. Od pierwszego łyka ma u mnie dychę. I przeprosiny, że po opinii Stena (już nie pamiętam jakiej) było przeze mnie lekceważone.

A te super mocne? Jak otworzyłem to od lasu nadeszła Góralowa.
- Co tam chowasz?
- A takie tam dziwne wino od Stena. - odpowiedziałem niechętnie wysuwając rękę z butelką zza pazuchy.
- No daj spróbować!
- Przecież ci nie żałuję - oznajmiłem drżącym głosem podając butelką gestem, który mógł być odczytany jako ociąganie się. A ja po prostu już trochę zmarzłem…
- Jakie śmieszne! To wino? Gazowane? W takiej butelce?
- No właśnie w takiej… I na dodatek nie wiadomo co to - ni wino, ni piwo. Jak ci Angole1) coś wymyślą to można od razu się załamać. Dlatego nie chciałem cię narażać…
- Oho… łyknęłam jednego łyka i zaczyna mi się w głowie kręcić! Na pusty żołądek, co prawda. Lepiej idę do domu, bo tam Góralątko, głodne pewnie, na obiad czeka!
I tak ocaliłem większość zawartości butelki do testu, ale więcej niczego nie pamiętam.

A trzecie? Aaa, czosnkowe…
Było zarzewiem domowego konfliktu.
- Spróbuj jakie śmieszne piwo!
Góralowa już wyciągała po nie rękę, jak nagle przypomniała sobie…
- Ale to nie te z czosnku, co Sten ci przywiózł?
- Pewnie że nie z czosnku! Przecież piwo robi się z jęczmienia, ewentualnie z pszenicy.
- Ale te jest z dodatkiem czosnku, a w każdym razie o smaku czosnkowym - dodałem przytomnie wiedząc, że jak Góralowa pociągnie łyka i uzna (zupełnie bezpodstawnie, ale logika kobiety funkcjonuje przecież zaskakująco), że ją oszukałem… Lepiej nie myśleć co!
- Zabieraj to! Widzisz przecież, że jem ciastko!
- No spróbuj tylko łyczka…
- Nie.
- Takiego malutkiego, umocz chociaż usta…
- NIE!!! Chyba wiesz, że nie lubię zapachu czosnku!!!
- To może naleję ci trochę do szklanki na później?
- (…)!!! Wylej se do zlewu i niech będzie, że spróbowałam!
No i co ja mogłem na takie dictum? Wypiłem jednym duszkiem, ostentacyjnie, całą butelkę, odstawiłem za złością na piecu, aż przestraszyłem się że pęknie, i poszedłem do piwnicy wyżyć się na drewnie. Bekałem czosnkiem przez godzinę, a co beknąłem, to mi złość wracała.
………………………….Piwo do testów dostarczył Sten!………………………………

Autor: góral_bagienny
08/12/2012

1)
Nieśmiało zaznaczę, że nie Angole, a Niemiaszkowie. Powiem, że Maryjolka piwko z czosnkiem i owszem spróbowała, ale na szczęście nie przyssała się do kufelka, jak to często ma w zwyczaju. ;-)
Sten
encyklopedia/opowiesci/08_12_12_goral_bagienny.txt · ostatnio zmienione: 2018/05/04 10:23 (edycja zewnętrzna)